Przejdź do głównej zawartości

Vox populi, vox Dei?

Nie dalej jak kilka dni temu w pewnej dyskusji (internetowej, bo internetowej, ale jednak) moja znajoma stwierdziła, że większość uważa tak i tak a większość mylić się nie może. Nie jest istotne w jakiej kwestii owa większość się wypowiedziała - mnie zdumiała niezachwiana wiara koleżanki w słuszność wyborów większości. Cóż może jestem małej wiary w ród ludzki, ale większość nigdy nie była dla mnie wyznacznikiem słuszności. Pewna rocznica którą dziś "świętujemy" zdaje się potwierdzać moje obawy. 

19 sierpnia 1934 roku to szczególny dzień dla pewnego człowieka, pewnego państwa i całego świata. Tym człowiekiem był nie, kto inny jak Adolf Hitler a państwem III Rzesza Niemiecka. Zaledwie kilka dni wcześniej 2 sierpnia 1934 roku zmarł Paul von Hindenburg, Prezydent Rzeszy. Hitler postanowił pozostawić owo stanowisko nieobsadzone. Mimo, iż już wcześniej przeprowadził w parlamencie ustawy, które dawały mu praktycznie pełnię władzy w państwie (zakazując między innymi działalności wszystkich innych partii poza NSDAP) Hindenburg z racji pełnionego urzędu i estymy którą cieszył się w społeczeństwie był ostatnią przeszkodą na drodze do władzy absolutnej. Hitler mógł oczywiście narzucić swoją wolę bez oglądania się na kogokolwiek. Jednak już wcześniej jego partia zdobywała w wyborach - wolnych i demokratycznych co należy podkreślić - ponad 90 procentowe poparcie społeczeństwa. Zarządził, więc referendum, w którym Niemcy mieli się wypowiedzieć czy są za zniesieniem funkcji prezydenta i przekazania pełni władzy w ręce wodza III Rzeszy. Ludzie nie zawiedli. 95,71% uprawionych stawiło się do głosowania, z których ponad 90% poparło postulaty Hitlera. Odtąd oficjalnie tytułował się Führerem i Kanclerzem Rzeszy. Od tego dnia żołnierze nie ślubowali już wierności narodowi i ojczyźnie, ale bezpośrednio Führerowi. 

Można oczywiście powiedzieć, że ludzie nie wiedzieli na kogo głosują. Że te wszystkie okropności, które przyniosły późniejsze lata nie były do przewidzenia. Że Hitler był dobrym demagogiem, Niemcy mu zaufali a on zawiódł to zaufanie i wprowadził rządy terroru. Może przy pierwszych wyborach, gdy Hitler zostawał kanclerzem Rzeszy można, by utrzymać taki pogląd (choć osobiście szczerze w to wątpię, każdy mógł zajrzeć, chociażby do Mein Kampf) jednak, odkąd jego rządy się rozpoczęły dawał wyraźnie do zrozumienia jaki będzie to model sprawowania władzy. A Niemcy na niego przystali. W pełni wolnie i demokratycznie. Zdecydowana większość z nich popierała go do samego smutnego końca. Aż do 1945 roku. Czy nie wiedzieli o mordach i obozach zagłady? Część na pewno nie. Ale wielu wiedziało. O wypowiadanych wojnach wiedzieli wszyscy. 

Claus von Stauffenberg, z którego Hollywood próbowało w ostatnim czasie robić męczennika i bohatera poświęcającego swoje życie w imię szlachetnych idei uwolnienia ludzkości od potwora Hitlera w 1939 pisał do swojej żony o Polakach: "Ludność to niesłychany motłoch, tak wielu Żydów i mieszańców. To lud, który czuje się dobrze tylko pod batem. Tysiące jeńców wojennych posłuży nam dobrze w pracach rolniczych." Hitler uwiódł Niemców. Nawet Ci, którzy w ostatnich latach wojny, kiedy przegrywał próbowali się go pozbyć mieli umysły zatrute jego poglądami. Nie czynili tego z odrazy moralnej którą wzbudził w nich Führer. Chcieli ratować III Rzeszę uznając, że bez niego może się to udać. Ale to on ich stworzył. Adolf Hitler zdobył serca wszystkich Niemców. Od zwykłego piekarza po Heinricha Himmlera. Większość nie miała racji.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

dobre złego początki

Myślę, iż śmiało można założyć, że każdy z nas słyszał o aspirynie. A zdecydowana większość zapewne i zażywała ów lek, czy to na przeziębienia, bóle głowy, zęba czy co tam jeszcze trapi człowieka. Podejrzewam jednak, że niewielu (choć pewnie znajdą się i tacy) z nas zażywało inną substancję chemiczną zwaną heroiną. To ciekawe, ale nawet nazwy heroina i aspiryna brzmią podobnie. Ich związki wcale się jednak na tym nie kończą.  Przede wszystkim łączy je ta sama osoba i ta sama firma. Ową osobą jest Felix Hoffmann a firmą znany chyba wszystkim producent medykamentów Bayer. Choć kwas salicylowy (wraz ze swymi leczniczymi właściwościami) obecny np. w korze wierzby będący w istocie aspiryną (gwoli ścisłości aspiryna to nazwa handlowa na acetylową pochodną kwasu salicylowego - kwas acetylosalicylowy) znany był już od starożytności a heroina (również nazwa handlowa - naukowo zwana diacetylomorfiną) odkryta została w 1874 roku przez brytyjskiego chemika C.R.A. Wrighta to właśnie Felix Hof

per aspera ad astra

Rzadko zdarza się, iż mam okazję połączyć dwie moje pasje - historię, która zawsze miała i ma pierwsze miejsce pośród moich licznych zainteresowań jak i astronomię, o której wiem mniej niż bym chciał wiedzieć a która mimo to niezwykle mnie fascynuje. Z okazji pewnej rocznicy, o której poniżej taka okazja się nadarza.  W nocy z 16 na 17 lipca 1850 roku, czyli dokładnie 162 lata i jeden miesiąc temu w obserwatorium astronomicznym amerykańskiego Uniwersytetu Harvarda wykonano pierwsze w historii zdjęcie gwiazdy innej niż Słońce.  Jako, że mamy do czynienia z połową XIX wieku fotografię wykonano technologią dagerotypu - obraz gwiazdy pojawił się na metalowej płytce bez możliwości powielenia. Co ciekawe nie była to najjaśniejsza widoczna na niebie gwiazda, czyli Syriusz, ale Wega - choć najjaśniejsza w gwiazdozbiorze Lutni dopiero piąta co do jasności z wszystkich gwiazd nocnego nieboskłonu.  Autorem owej historycznej fotografii był John Adams Whipple - amerykański wynalazca, f