Sonda kosmiczna Voyager 2 |
Oto przed wami Podróżnik numer 2. Z angielska zwany Voyagerem tegoż numeru. O godzinie 14:29:44 UTC 20 sierpnia 1977, a więc całkiem niedawno rozpoczął swoją kosmiczną przygodę wystrzelony w kosmos z Przylądka Canaveral na Florydzie. Wybaczcie od razu to, że po raz kolejny w niedługim czasie męczę was swoimi kosmicznymi zainteresowaniami, ale akurat ta sonda abstrahując od jej odkryć naukowych zrobiła mnóstwo świetnych zdjęć i kilka z nich chciałbym wam zaprezentować.
Voyager 2 mówi papa Ziemi |
Nie chcę zanudzać was opisami konstrukcji owej wspaniałej maszyny, bo te są doskonale opisane w innych ku temu przeznaczonych miejscach. Ale kilka szczegółów warto podać. Przede wszystkim cele misji. Te można podzielić na 3. Pierwszymi głównym była eksploracja i badanie układów Jowisza i Saturna. Kiedy sonda wykonała to zadanie NASA wyraziła zgodę na przedłużenie misji i badanie kolejnych dwóch planet - Urana oraz Neptuna. I z tego zadania Voyager wywiązał się bardzo dobrze wdrożono, więc plan Misji Międzygwiezdnej. Sonda ma "przelecieć" przez cały układ Słoneczny (heliosfera, heliopauza) i dotrzeć do lokalnego ośrodka międzygwiazdowego.
Wraz ze swoją bliźniaczą sondą (Voyager 1) obie sondy są obecnie najdalej oddalonymi i wciąż działającymi obiektami wysłanymi przez człowieka w przestrzeń kosmiczną. Zakłada się, że ostatnie instrumenty i przyrządy naukowe znajdujące się na pokładzie Voyagera będę miały dość energii dostarczanej z generatora, by funkcjonować aż do 2025 roku. 30 czerwca 2012 roku Voyager 2 znajdował się 14 793 000 000 km od Słońca (a nie od Ziemi!) i "szybował" w stronę gwiazdozbioru Lunety z prędkością 15,440km/s.
Zakłada się, iż około roku 40 176 nasz Podróżnik nr 2 minie gwiazdę o malowniczej nazwie Ross 248 (mam nadzieję, że w tym czasie gwiazda ta będzie nosiła już jakaś ciekawszą nazwę) w gwiazdozbiorze Andromedy. Jeśli po drodze nie spotka Voyagera nic "niemiłego" nie będzie to jednak koniec jego żywota. Choć wszystkie instrumenty na, nim zamontowane nie będą już działać całe tysiąclecia lotne matematyczno-astronomiczno-fizyczne umysły wyliczyły, iż za mniej więcej 294 000 lat minie on najjaśniejszą gwiazdę widzialną na naszym ziemskim nieboskłonie, czyli Syriusza w niezbyt wielkiej jak na kosmiczne warunki (ale ogromnej jak na nasze ludzkie) odległości wynoszącej nieco ponad 4 lata świetlne. I pomknie dalej. Obawiam się jednak drodzy czytelnicy, że nikt z nas nie doczeka nawet tych 40 tysięcy lat. Chociaż życzę wam z całego serca, by tak było.
Dość tego zanudzania. Poniżej kilka genialnych fotek, których autorstwem Voyager może się poszczycić. Wprawdzie osprzęt ma z lat 70, ale wszystkie dzisiejsze instagramy wysiadają.
Tzw. Wielka Czerwona Plama na południowej półkuli Jowisza |
Enceladus - księżyc Saturna |
Chmury na Neptunie |
Komentarze
Prześlij komentarz